Monako - fotki

Niestety brak internetu i prądu skutecznie przeszkadza nam we wrzucaniu tutaj czegokolwiek, niemniej jednak bardzo się staramy. Dzisiaj jesteśmy na campingu w Weronie, w prześlicznej okolicy, i za kilka minut ruszamy zwiedzać miasto (jak tylko zdjęcia dodadzą się na picasę:P). Zamieszczam link do albumu z wizyty w Monako. Zwiedziliśmy ogrody botaniczne, a także centrum państwa (śmiesznie to brzmi:P), obejrzeliśmy sławetne kasyno i ogród japoński, a nawet przejechaliśmy się torem wyścigowym. Wczoraj wykąpaliśmy się w Morzu Śródziemnym, ale włoska plaża, na której byliśmy, była nie dość, że płatna, to jeszcze strasznie syfna, w związku z czym uciekamy jak najszybciej do Chorwacji - dzisiaj na szybko Werona i Wenecja, później noc na jakimś campingu po drodze do Triestu, a jutro najprawdopodobniej w końcu wylegiwanie się na słoneczku. Osobiście chyba nigdy w życiu się tyle nie nazwiedzałam:P.


Monako

Read Users' Comments (2)

Zdjęć ciąg dalszy

Kolejny zestaw nowakowych zdjęć, tym razem z Francji.

France

Read Users' Comments (0)

Szwajcarskie zdjęcia Nowaka

Zapraszam do obejrzenia albumu na Picasie:).

Switzerland

Read Users' Comments (0)

Dzień 4 - Bulle, Montreux, Lausanne

Dzień czwarty był dniem w większości objazdowym. Zatrzymaliśmy się w uroczym miasteczku o nazwie Bulle, które jest ojczyzną najsławniejszego szwajcarskiego sera Gruyere. Kupiliśmy tam kilka dobrych rzeczy, po czym udaliśmy się w kierunku Montreux, aby na własne oczy ujrzeć pomnik Freddy'ego Mercury:P. Przeszliśmy się wybrzeżem, po czym pojechaliśmy do Lausanne, gdzie mieliśmy nocować na campingu. Było drogo i nieszczególnie mi się podobało, no ale mieliśmy internet (stąd poprzednia aktualizacja) i dość malowniczą okolicę - jezioro i mnóstwo miejsca do spacerowania. Wieczorem udaliśmy się w miasto (dostaliśmy darmowe bilety na komunikację miejską, wow), gdzie troszkę połaziliśmy i zjedliśmy pyszne fondue. Szef kuchni w tej knajpie znał język polski, co trochę nas zaskoczyło, ale dzięki temu dostaliśmy darmową herbatę;). Okazało się, że kiedyś miał dziewczynę z Polski i poduczyła go języka, a szło mu całkiem nieźle. Później wróciliśmy na camping i przygotowywaliśmy się psychicznie na następny dzień, czyli wjazd do Francji - kraju winem i bagietkami płynącego.

Read Users' Comments (0)

Dzień 3 - Zurich

Zanim wyjechaliśmy ze Stuttgartu, odwiedziliśmy jeszcze muzeum Mercedesa, które było rewelacyjne. Po wyjeździe z miasta udaliśmy się prosto w kierunku Zurichu. Mieliśmy przedzwonić do autostopowiczów, których zgarnęliśmy ze stacji w Niemczech i podrzuciliśmy do Norymbergi. Zaproponowali nam nie tylko oprowadzenie po najładniejszych miejscach w Zurichu, ale i wspólną kolację. Niestety, nie jesteśmy w stanie przypomnieć sobie nazwy tej potrawy:P pochodziła z okolicy Stuttgartu i była przepyszna.

Read Users' Comments (0)

Dzień 2 - Stuttgart

Read Users' Comments (6)

Trochę zdjęć z aparatu Asi i Jarka





















Na początek zdjęcie z Dinkelsbuhl z okolic miejsca, gdzie mieszkają znajomi, u których się zatrzymaliśmy (danke, Herr und Frau Muller!). Budują właśnie nowy dom w bardzo malowniczej okolicy (ignorujcie Jarka)






Następne zdjęcie przedstawia galerię sztuki współczesnej w Stuttgarcie (według mnie bardzo ładna bryła - w środku również całkiem dobrze pomyślana, ale nie mieliśmy tyle czasu by zwiedzić całe muzeum i je obfotografować)







Zdjęcie numer 3 to sławne Markthalle w Stuttgarcie - coś podobnego do naszej Hali Mirowskiej. Wszystkie stragany obładowane są różnego rodzaju dobrami i po wyjściu musieliśmy coś zjeść, bo wszystko wyglądało tak samkowicie, że wyostrzyło nam apetyt...







Czwarte zdjęcie - transport publiczny, w tym wypadku "tramwajometro" - wielka miłość Jarosława.






Zdjęcie piąte - mój paskudny ryjek na tle obrazu Andy'ego Warhola z cyklu "Cars" w muzeum Mercedesa w Stuttgarcie. Następne zdjęcie pokazuje fragment wnętrza muzeum. Zwiedzanie było bardzo uporządkowane - w środku budynku zwiedzający najpierw wjeżdża na sam szczyt futurystyczną windą, a potem powoli schodzi z piętra na piętro.


Z ciekawych rzeczy, które nam się przytrafiły: wzięliśmy fajnych autostopowiczów, którzy potem okazali się być naszymi przewodnikami w Zurychu i ugotowali nam pyszną kolację, a w Lozannie spróbowaliśmy fondue za pół ceny (plus herbata gratis!), bo właściciel restauracji miał kiedyś dziewczynę Polkę... Ludzie czasami są sympatyczniejsi niż mogłoby się wydawać :).


Read Users' Comments (0)